poniedziałek, 17 czerwca 2013

Śniadanie na ekranie

   Historia ciekawsza niż samo zdjecie. Przez przypadek trafiłem lupą w bardzo małego śluzowca z rodziny comatricha (chociaż teraz wydaje mi sie, ze to nie on , bo nóżka powinna być czarna , a nie jak tu jasna), którego jeszcze nigdy nie spotkałem. Ucieszyłem się mimo, że ty tylko jedna zarodnia , ustawiłem sie do fotografowania ubierając obiektyw w pierścienie. Zrobiłem tylko to jedno próbne zdjecie, bo ustawiając ostrość na kolejny strzał, w kadrze ujrzałem  zbliżającego się potwora (jakąś mszycę , albo jakieś roztocze). Stanął przy "mikrofonie" spojrzał w kadr i jednym kłapnięciem paszczy zeżarł mi śluzowca...


  "Potwór" wyłaniający się  po śniadanie miał milimetr , może mniej.

2 komentarze:

  1. Ha ha, nieźle, to chyba roztocz jakowyś, na mszyce jak mniemam za małe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa historia :)
    Kurcze, potwór miał milimetr? To ile miał śluzowiec? :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.