Jak na pierwsze spotkanie z chrząszczem zaliczanym do pływakowatych, dziwnym trafem można uznać złapanie go w locie. Jemu pewnie wydawało się , ze to on mnie złapał , kiedy po ciężkim locie wylądował na moim ramieniu. Staw, na którym wylądował okazał się niestety barkowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.